poniedziałek, 29 października 2012

Rozdział 1

Oczami Dżesy
Szłam właśnie do Sandry. Na szczęście mieszkała nie daleko mnie, jakieś 3 minuty drogi. Nie myślałam o tym co jej powiem. Na ogół byłam spontaniczna. Zrobię słodkie oczka, na pewno się zgodzi. Może w Londynie będą jacyś fajni kolesie. Tu już mam wszystkich zaliczonych.Wiem, że mojej przyjaciółce się to nie podoba. Ona szuka związku na stałe. Haha powodzenia życzę. W dzisiejszych czasach czegoś takiego nie ma. Nie wierzę w miłość na wieki. Nie wiem czemu. Niby moi rodzice są już razem tyle lat, ale to pewnie dlatego, że były inne czasy. Łatwiejsze i to wiele. Teraz to zmiana statusu na fejsie, dwukropek i gwiazdka. Chodzę z chłopakami, bo to dla mnie zabawa. Ale po kilku dniach znajduję sobie lepszy model. Jeszcze w nikim się nie zakochałam i nie zakocham. Miłość to ściema!
Byłam już koło domu Sandry. Był mały w kolorze zieleni. Nienawidzę tego koloru, ale co mogłam zrobić. Nie przyjdę przecież do niej z wiadrami czarnej farby i nie pomaluję budynku, bo ich kolor mi się nie podoba. Choć w sumie, można kiedyś spróbować. Zbliżyłam się do brązowej bramy i nacisnęłam dzwonek.
- Halo? - usłyszałam głos głowy domu, czyli jej ojca.
- Dobry wieczór. Tu Dżesika.
- O Dżesika, już otwieram - domofon się wyłączył, a ja mogłam swobodnie otworzyć drzwi od bramy. Weszłam po schodach i gdy byłam już w połowie drogi drzwi od domu się otworzyły i zobaczyłam Sandrę.
- Cześć - usłyszałam niepewny głos mojej przyjaciółki
- Cześć! Nie cieszysz się, że przyszłam? - zapytałam i przytuliłam ją na przywitanie
- Co? Nie, pewnie, że cieszę, wchodź pójdziemy do mojego pokoju - weszłyśmy do środka domu i znów musiałam wejść po schodach, ponieważ jej pokój, łazienka i sypialnia jej rodziców znajdowały się na górze. Byłam już w połowie schodków albo jak ja wymyśliłam z Sandrą wywracańcach. Mamy pełno takich nazw. Większość wymyśliłyśmy na wyciu Frerdka czyli na Wfie. W jak wycie, F jak Ferdek. Proste. Tak wiem jesteśmy genialne. Weszłyśmy wreszcie do pokoju. Był mały ale przytulny. Ściany pomalowane na mocny czerwień, na środku wielkie łóżko z fioletową pościelą w białe paski, po prawej stronie biurko gdzie wszystkie książki, zeszyty i długopisy były dokładnie poukładane. Po lewej stronie szafa z ubraniami, a obok niej okno z parapetem. To było zupełne przeciwieństwo mojego pokoju. U mnie brudne ubrania, gazety, puszki po coli, opakowania po chipsach, różne kosmetyki i inne rzeczy porozrzucane na podłodze, na biurku, na łóżku no wszędzie. W szafie miałam stertę niepoukładanych ciuchów a obok własną łazienkę.W niej było jeszcze gorzej. Nie umiałabym mieszkać w tym porządku co tu ma Sandra.

Oczami Sandry
Byłyśmy już w moim pokoju. Zauważyłam, ze zawsze gdy Dżesa do niego wchodzi bardzo się mu przygląda i robi wielkie oczy ze zdziwienia
- Eee Dżesaa - spytałam się pełna obaw, wydłużając jej imię.
- Tak? - przyjaciółka oderwała wzrok od mojej szafy, która była otwarta i spojrzała na mnie - Coś się stało?
- Nie tylko zastanawiam się...no wiesz nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz...
- Sandra! - przerwała mi dziewczyna z piwnymi oczami - Po pierwsze wdech i wydech - zrobiłam to co powiedziała - A teraz skończ. Spokojnie, nie zabiję cię przecież. Przyjaciółka ciepło się do mnie uśmiechnęła.
- No bo...ja chcę...znaczy wiesz fajnie by było gdybyś powiedziała, ale wcale nie musisz...eee bo...
-Sandra!
- Czemu zawsze przyglądasz się mojemu pokojowi? - wydusiłam to z siebie, ale od razu spojrzałam w dół na mój czerwony dywan z żółtymi kropkami. Dżesa wie, że wystarczy na mnie krzyknąć, a wtedy pod wpływem emocji powiem to co chcę.Ale to tylko przy niej. Przy innych nic już nie potrafię wydobyć z siebie. Nawet nie zastanowiłam się czy moje pytanie miało sens. Spojrzałam na nią. Śmiała się aż nie mogła oddechu złapać. - Ej Dżesa w porządku?
- Tak - ona nadal się śmiała, ale już mniej.
- To z czego się śmiejesz?
- Z twojego pytania - zaśmiała się jeszcze bardziej.
- Nic nie rozumiem.
- Patrzę się tak w twój pokój bo zawsze jest czysty. - zdziwiła mnie ta odpowiedź.
- Aha, ale czekaj to ma być brudny?
- Nie, ale porównaj sobie twój pokój z moim. Dwa różne światy. Dlatego jak tu wchodzę często zastanawiam się jak to robisz, że zawsze jest porządek. - odetchnęłam z ulgą. A więc o to chodziło. Usiadłyśmy na łóżku i się śmiałyśmy. - Dobra spokój. Mam sprawę - zaczęła Dżesa. Bardzo sie przestraszyłam. A co jak powie, że już mnie nie lubi, że chce mnie zostawić. Albo się wyprowadza. Co ja zrobię bez niej? - Ej co ty taka blada? - zapytała chichocząc.
- Co? Nie, wydaje ci się - starałam się opanować i nie rozpłakać.
- A więc wiesz, że jutro są wakacje. Moi rodzice załatwili mi dom w Londynie by tam mogła spędzić dwa miesiące. Ale jest problem, bo oni tu zostają. Wiesz praca. A mnie samej nie puszczą dlatego chcą bym pojechała tam z tobą. Wiedzą, że można na tobie polegać i mnie przypilnujesz. Albo z tobą albo w ogóle. A mi byłoby bardzo miło gdybyś pojechała. A więc zgadzasz się? - gdy skończyła oczy mi się zaszkliły. Londyn to jest moje marzenie od dziecka. Poprawka nasze wspólne. Wiem ile to dla niej znaczy, musiałam się zgodzić, a jeszcze pomyślę, że zobaczę Big Ben, London Eye i Buckingham Palace. I spędzę wakacje z moja przyjaciółką! Wytarłam szybko oczy, by nie zauważyła, że płaczę. Byłam taka szczęśliwa. Popatrzyłam na nią. Miała wielki uśmiech na twarzy. Już miałam odpowiedzieć kiedy coś mi się przypomniało.
- Nie mogę - powiedziałam, a jej uśmiech od razu zszedł z twarzy. Wstałam i poszłam do okna. Łzy ciekły po moich policzkach. Było mi tak przykro. Zawiodłam najbliższą mi osobę. Patrzyłam się na ulicę. Wszyscy byli tacy szczęśliwi, w końcu jutro upragnione wakacje. Osoby z mojej klasy pewnie pojadą na jakieś kolonie, gdzieś z rodzicami albo ze znajomymi. A ja? Będę w tym samym miejscu i to zupełnie sama. Przecież po tym co zrobiłam Dżesie na pewno się ode mnie odwróci.
-Dlaczego nie możesz? - usłyszałam smutny głos mojej przyjaciółki. Popatrzyłam na nią. Twarz schowała w rękach. Czyżby ona płakała? Nie to nie możliwe. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam jej smutną. Czy aż tak ją zraniłam?
- Nie mam kasy - odpowiedziałam cicho, ale mnie usłyszała bo szybko podniosła głowę. Jej oczy były lekko czerwone. Płakała. I to przeze mnie!
- Co? - spytała zdziwiona, ale jej kąciki ust się lekko uniosły
- To co słyszałaś. Wiesz jakie to wszystko jest drogie? Nie stać mnie. Przykro mi.- Odwróciłam się znów w stronę okna i płakałam. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu. Odwróciłam głowę. To była ona.
- Głuptasie nie będziesz nic płaciła - Dżesa się ode mnie oderwała. Popatrzyłam się z zdziwieniem na nią - Trochę to moja wina. Mogłam od razu ci powiedzieć że moi rodzice za wszystko płacą. Sami to wymyślili. Wiedzą jaką masz sytuację. Nie zapłacisz ani grosza. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. To jest prawdziwa przyjaciółka. Przytuliłam ją mocno.
- Dziękuję - wydusiłam z siebie. Byłam taka szczęśliwa. Tego nie da się opisać
- Czyli się zgadzasz? - oderwałam się z uścisku.
- Jak mam się nie zgodzić to Londyn! - znów się do niej uśmiechnęłam - Musze jeszcze z rodzicami pogadać, ale na pewno się zgodzą.
- To świetnie! To ty się tu grzecznie pakuj, a ja lecę. W szkole ci powiem wszystko o wyjeździe - Dżesa była już blisko drzwi kiedy krzyknęłam
- Będę blisko One Direction! (łan dajrekszyn)
- Łam kogo? - przyjaciółka się zawróciła i spojrzała na mnie wielkimi oczami.
- Co? Jakie łam? - Nie wiedziałam o co jej chodzi.
- No sama powiedziałaś łam tylko nie wiem kogo - dziewczyna zrobiła minę myśliciela, która mnie rozbawiła. Co jak co ale do niej to nie pasuję.
- Powiedziałam łannnnn przez N a nie przez M. No wiesz to jest po angielsku jeden
- Aaa faktycznie - usiadłam na łóżku i ukryłam twarz. Załamałam się z jej niewiedzy. Gdy mnie zobaczyła powiedziała - Ej trzeba było wyraźnie mówić!- załamałam się jeszcze bardziej.
- Dobra już spokój. Głowa do góry. To co to jest to łam - popatrzyłam się na nią gniewnie - znaczy łannn - zaakcentowała ostatnią literkę
- To jest One Direction. Brytyjski zespół, który brał udział w X Factor.
- Śpiewają rap?
-Żartujesz? Gdyby śpiewali rap byłabym ich fanką? - zapytałam ale odpowiedź była jasna.
- Racja. To w takim razie ich nie lubię.
- Najpierw ich poznaj później oceń.
- Dziewczyno w Londynie mieszka ponad 7 milionów ludzi! Szansa spotkania ich to jak ja i 3 z matmy na koniec roku - w tłumaczeniu bardzo marne. Dżesa odkąd pamiętam miała dopuszczający na świadectwie. - Dobra nie będę zabierać twoich marzeń - powiedziała gdy zobaczyła moją smutną minę. - Idę już. Spakuj się masz mało czasu. - dziewczyna wyszła z mojego domu, a ja zaczęłam pakowanie. Mam mało rzeczy to poszło mi szybko. Przyszykowałam sobie jeszcze strój na zakończenie i poszłam pod prysznic. Gdy letnia woda spływała po moim ciele ja myślałam o Londynie i o One Direction. Dżesa ma rację. Oni są bardzo sławni pewnie ciągle będą zajęci albo wyjadą gdzieś na wakacje. Ale przynajmniej będę z moją wariatką. Będzie super.

Oczami Dżesy
Zgodziła się, zgodziła! Jedziemy do Londynu! Nie mogę się doczekać. Nie no dziś pewnie nie zasnę. Tak bardzo się cieszę!



-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1 rozdział! Miałam dodać w weekend, ale akurat miałam wenę, czas i jest już. Mam nadzieję, że się podoba. A i jeśli czytacie zostawcie komentarz proszęęę ^^

sobota, 27 października 2012

Prolog

Oczami Sandry
Wiele osób mnie nie rozumie. Jeszcze więcej nie chce mnie zrozumieć. Uważają mnie za cichą , nieśmiałą dziewczynę, która nie umie się bawić. No i mają rację. Ale nie zmienię się bo wszyscy tak chcą. Nie byłabym wtedy sobą . Wiele dziewczyn zazdrości mi urody. To prawda podobam się chłopakom. Ale zaczepiają mnie w idiotyczny sposób, np. wrzucają w moje włosy gumkami do gumowania, łaskoczą mnie lub dźgają. Większość dziewczyn to lubi, ale ja jestem zupełnie inna od reszty. Nie rozumiem takiego podrywu. Dlatego nie reaguję na te zaczepki. Zachowuję się tak jakby nic się nie stało. A oni czują się upokorzeni i zaczynają mnie obrażać, wyśmiewać i nastawiać przeciwko mnie innych. Na początku się tym przejmowałam, ale teraz jest mi wszystko jedno. Mam najlepsza przyjaciółkę - Dżesę i to jest najważniejsze. Czasem zastanawiam się czemu się ze mną przyjaźni. Jesteśmy zupełnie inne. Ona jest najpopularniejszą dziewczyną w szkole, a ja szarą myszką, która nie potrafi się wybić. Ale pomimo tego traktuję ją jak siostrę. Dziwi mnie, że ludzie się od niej nie odwrócili, bo się ze mną przyjaźni. Pewnie myślicie, że mam niską samoocenę. To prawda. Nie lubię siebie. Nikomu się jeszcze nie otworzyłam. Tylko Dżesie. Nawet moi rodzice jak się spytają co u mnie mówię, że wszystko w porządku choć to bzdura. Ale jeszcze jutro i wakacje! 2 miesiące spokoju! Nie mam jeszcze żadnych planów. Dni pewnie będę spędzać z moją wariatką, a wieczory sama, bo ona z pewnością będzie chodzić na imprezy. Nie wiem co jest w nich takiego fajnego. Pełno ludzi, głośna muzyka, alkohol, dym od papierosów coś okropnego. Gdy tak o tym myślałam lekko się zakrztusiłam. Po prostu duszę się od tego dymu. Nawet jak o tym myślę czuję ten zapach. Musiałam się przewietrzyć. Wzięłam torebkę włożyłam do niej komórkę, portfel, chusteczki. Poszłam do lustra. Nigdy się specjalnie nie wyróżniałam. Dziś miałam na sobie niebieskie rurki, biały top, a do tego fioletowy sweterek. Zazwyczaj się tak ubierałam. Włosy spięłam wysokiego koka. Rzadko kiedy noszę je rozpuszczone. Podkreśliłam lekko oczy i mogłam wychodzić. Zeszłam po schodach. zobaczyłam moja mamę robiącą kolacje i tatę czytającego gazetę.
- Mamo, tato wychodzę! - już miałam otworzyć drzwi kiedy zatroskana mama do mnie zagadneła
- Nie możesz po kolacji? Za 5 minut będzie gotowa.
- Za chwile wrócę idę się tylko przewietrzyć. Jak wrócę to sobie zgrzeję w mikrofalówce.
- Dobrze idź - Otworzyłam drzwi i weszłam na pole. Było bardzo przyjemnie w końcu to już lato. Niepotrzebnie brałam sweter. Zdjęłam go i włożyłam do torebki. Poszłam na plażę. W końcu mieszkałam w Sopocie. W morzu można było zauważyć dobrze bawiącą się młodzież.. Przyjrzałam się dokładniej. Dostrzegłam pare osób, których znam. Poszłam dalej brzegiem morza. Słońce już za niedługo zajdzie. Mimo, że widziałam już kilkadziesiąt razy ten widok nigdy mi się nie znudzi. Chciałabym przyjść tu kiedyś z chłopakiem. Na randkę. Spacerowalibyśmy, on by mnie złapał za rękę, ja bym się lekko zaczerwieniła, on by wtedy powiedział "słodko się rumienisz", szeroko bym się uśmiechnęła i do niego wtuliła. Zgadza się, jestem romantyczką. Usiadłam na dużym kamyku i się rozmarzyłam.

Oczami Dżesiki
Wakacje! Wreszcie jest ten czas, na który czeka każdy kto chodzi do budy. Jak ja nie lubię tego słowa. Ale przez 2 miesiące nie będę tego słyszeć i używać. Teraz spanie, imprezy, spanie, imprezy i tak w kółko. Jak ja się cieszę! Nagle moją radość przerwała moja mama.
- Dżesika jesteś spakowana? - spakowana? Przecież ja...o kurcze zapomniałam! Może nie wiecie ale moi rodzice są bardzo bogaci i załatwili mi mieszkanie w Londynie! Niestety tylko na wakacje. Miałam wyjechać w tym samym dniu co jest zakończenie roku, czyli jutro. - Założę się, że Sandra już ma wszystko przyszykowane - Sandra? Nie no kolejna sprawa o której zapomniałam. Ponieważ moi rodzice nie za bardzo mi ufają, a chcą bym miała niezapomniane wakacje miałam pojechać tam razem z Sandrą. Z moich znajomych tylko jej ufają. Muszę jej dziś o tym powiedzieć.
- Mamo spokojnie zdążę spakować, a później pójdę do Sandry.
- Dobrze, nie będę Ci przeszkadzać - rodzicielka pocałowała mnie w policzek i wyszła z mojego pokoju. Spakowanie poszło mi szybko. Zależało mi na tym bo już prawie 19, a moja przyjaciółka nic nie wie o jutrzejszym wyjeździe. Mam nadzieje, że się zgodzi. Albo z nią albo w ogóle. Jak ja sobie pomyślę, że pojadę do Londynu, jakie tam są super imprezy! Muszę tam jechać!

piątek, 26 października 2012

Bohaterowie





Sandra Cześniewska - cicha, nieśmiała siedemnastoletnia dziewczyna. Choć jest bardzo ładna nigdy nie miała chłopaka. Ma tylko jedną przyjaciółkę Dżesę i mnóstwo marzeń których boi się realizować.

Dżesika Kwiatkowska - sympatyczna, szalona siedemnastoletnia dziewczyna. Ma pełno znajomych ale wie że może liczyć tylko na Sandrę. Zmienia chłopaków jak rękawiczki. Nigdy się prawdziwie nie zakochała. Uwielbia imprezy.





Zayn Malik - odważny, uśmiechnięty dziewiętnastolatek. Należy do zespołu One Direction. Wciąż czeka na tą jedyną.

Harry Styles - ulubieniec wielu dziewczyn. Pewny siebie, kocha imprezy.Traktuje dziewczyny jak zabawki. Uważa że nigdy się nie zakocha. Najmłodszy z zespołu. Nie cierpi gdy mówi się na niego Harold.

Louis Tomlinson - najzabawniejszy z zespoły. Nie cierpi nudy. Uwielbia marchewki. Lubi nabierać fanów że istnieje Larry. Nie ma czasu na związki


Niall Horan - miły, wesoły dziewiętnastolatek. Wiekszość dziewczyn tonie jego pięknych, niebieskich tęczówkach. Wiecznie głodny.


Liam Payne - spokojny, cichy chłopak. Nie przepada za imprezami. Dla niego miłość to coś pięknego i nie rozumie jak jego koledzy z zespołu mogą z tego żartować.