sobota, 8 grudnia 2012

Rozdział 8

Oczami Sandry
Nigdy nie wyobrażałam, że coś tak niezwykłego może spotkać właśnie mnie. Nawet w marzeniach nie sądziłam, że mogło by się to wydarzyć. Gdyby jeszcze tydzień temu ktoś mi powiedział, że pojadę na całe wakacje do Londynu z moją najlepszą przyjaciółką i spotkam One direction w życiu bym nie uwierzyła. A teraz? To wszystko jest realne. Jestem w pokoju Nialla Horana. Siedzi koło mnie i gra pojedyńcze dźwięki na swojej gitarze. Aż mam ochotę go dotknąć sprawdzając czy jest żywy czy tylko to jakieś moje wizje. Ale on był prawdziwy. To wszystko był prawdziwe. To wyglądało jak jakaś bajka o biednej, pechowej dziewczynie, której spełniło jej się prawdziwe marzenie, do tego spotka prawdziwą miłość, zestarzy się z tym chłopakiem i będą mieli cudowną rodzinkę. To wszystko byłoby piękne, ale na mojej drodze stanął niejaki Harry Styles. Chłopak, którego najbardziej lubiłam z 1D okazał się wielkim palantem bez uczuć. Oczywiście nie dla Dżesy. Ją zawsze traktują lepiej ode mnie. Jestem zazdrosna o to, ale tego nie pokazuję. Straciłabym wtedy najbliższą mi osobę, a tego bym nie chciała.
- Co się stało maleńka? - chłopak zapytał się mnie widząc po mojej smutnej minie, niskim i takim seksownym głosem.
- Nic, nic. Długo grasz na gitarze? - zmieniłam temat by nie dopytywał się szczegółów o moim humorze.
- No już pare lat. Uwielbiam to robić. Rozluźniam się przy tym.
- Zawsze chciałam nauczyć się grać, ale nigdy nie miałam okazji - spuściłam wzrok dół. Tak naprawdę chodziło o pieniądze. U mnie zawsze to jest największy problem.
- Chcesz  mogę cię nauczyć? - Horan chwycił moją dłoń ciągle się na mnie patrząc swoimi niebieskim tęczówkami, w których można utonąć.
- Na serio? Byłoby super. Teraz?
- No najlepiej - powiedział i podał mi instrument. Objął mnie ramieniem pokazując jak to się robi. W tej chwili nie myślałam, że miałam się spotkać z Zaynem. Dla mnie było ważne to co dzieje się w tej chwili.

Oczami Zayna
Leżałem na swoim łóżku czekając na Sandrę. Właściwie nie wiem czemu zaprosiłem ją do tego domu wariatów. Przecież równie dobrze mogła by pójść do psychiatryka. Chociaż tam można ludzi wyleczyć, a tu to stan głupoty wzrasta. A ona wydaje się na mądrą dziewczynę. Nie mogę pozwolić by przez tych kretynów jej poziom inteligencji spadł do zera. A właśnie dobre słowo "wydaje się". Co jeśli ona jest inna niż ja myślę? Co jeśli to jakaś psychofanka? Jak pierwszy raz ją ujrzałem to na taką wyglądała. Im dłużej myślałem o tym, to bardziej przychodziły mi negatywne myśli o zaproszeniu brunetki. Postanowiłem odgarnąć je wszystkie. Będzie jak będzie. Co się będę przejmować? Wstałem z najwygodniejszej rzeczy i najprzyjemniejszej zwanym łóżkiem. Poprawka - moim łóżkiem. Gdy byłem na korytarzu usłyszałem dźwięki gitary Nialla. Irlandczyk pewnie znów gra o pięknej miłości. Nie przepadam za takimi piosenkami. Zszedłem na dół i zobaczyłem chłopaków o dziwo normalnej sytuacji. Siedzieli na kanapie jak normalni ludzie i oglądali telewizję.
- Harry? Co ty tu robisz? Miałeś jechać po Sandrę. - spytałem widząc Loczka, który jak zwykle niczym się nie przejmował.
- Pojechałem - odpowiedział krótko dając mi do zrozumienia, że mu przeszkadzam. Nie zwracałem na to uwagi i znów zacząłem go męczyć pytaniami.
- To gdzie ona jest?
- Szła do ciebie.
- Co?
- Zayn cicho byj! Ja tu delfinki oglądam - rzekł wściekły Louis. Spojrzałem na "pudło". Faktycznie chłopacy oglądali edukacyjny film o ssakach.
- Wytłumaczycie mi to?
- Liam powiedział, że jesteśmy głupi i mądrzejsi są od nas dzieci z przedszkola. Dlatego wypożyczył taki film byśmy się wykształcili - odpowiedział Pasiasty. Moja twarz nabrała wyrazu "o czym ten debil do cholery mówi?"
- Tylko ja nie o to pytam.
- Właśnie Tomlinson jak ty coś palniesz to nic innego jak szukać wygodnej trumny. Zayn ja odpowiem na twoje pytanie. Ten film jest o tym, że nawet takie zwierzęta jak delfiny mogą się kochać i się rozmnażać - padła kolejna głupia odpowiedź tym razem z ust Stylesa.
- O to też nie pytałem! - krzyknąłem wściekły. W tej chwili to naprawdę przydałaby się jakaś cieplutka trumna. Oczywiście z dostępem do Wi-fi.
- Sandra poszła na górę. Prawdopodobnie jest u Nialla. - wreszcie ktoś potraktował mnie poważnie i dał mi wskazówki gdzie jest dziewczyna. Na Liama zawsze można liczyć. Ale co on powiedział? Jest u Horana? Rzuciłem krótkie dzięki i pobiegłem na górę. Nie lubię tego momentu gdy pojawiają się tysiące myśli na sekundę. Nie wiadomo, o których myśleć. Przez moją głowę przechodziły tematy o jakich mogą rozmawiać. Przy wchodzeniu po schodach przeanalizowałem chyba wszystkie z możliwych. Stanąłem na przeciwko pokoju Blondyna. Lekko nacisnąłem na klamką, ale po paru chwilach zamknąłem drzwi. Byłem wściekły widokiem. Wróciłem na dół. Usiadłem koło chłopaków.
- Czemu nie jesteś przy Sandrze? Czyżby mizia się z Horankiem?
- Tomlinson nie teraz!
- Po nazwisku to po pysku Malik.
- Weź idź zjedz marchewkę.
- Przynieś ci lusterko? Może jak zerkniesz na swoją fryzurkę to ochłoniesz.
- Chłopacy ciszej! Jeszcze dziś muszę oddać ten film. Nnie chce by pieniądze poszły na marne. - Payne jak zwykle ratował sytuację. Nie bez powodu nazywa się Daddy.
- Idę się przejść.
- Idź, ale później nie narzekaj, że jesteśmy mądrzejsi od ciebie Maliku.
- Nie będę narzekał, bo to się na pewno nie stanie Tomlinson. - rzekłem lekko zdenerwowany i poszedłem się przewietrzyć. Potrzebowałem tego. Nie wiem czemu się tak wściekłem. Przecież ona mi się nie podoba. Może czuję się za nią odpowiedzialny? Sam nie wiem. Po prostu nie mogłem patrzeć jak Niall obściskuje Sandrę. Myślałem, że nie jest taka łatwa. Ja za dużo myślę. Zawsze rzeczywistość jest dużo gorsza od naszych myśli. Poszedłem do sklepu i kupiłem paczkę papierosów. Wziąłem jeden do ust. Wiele osób mówi, ze to niezdrowe, a fani chcą bym przestał. Ale ja tego w życiu nie zrobię. Rozluźniam się przy tym. Może to dziwne, ale taka jest prawda. Uzależnienie? Może, ale nie zamierzam z tym konczyć.
- Dasz jednego? - usłyszałem piękny głos tajemniczej dziewczyny. Odwróciłem się. Przede mną stała śliczna dziewczyna o blond włosach i szczupłej sylwetce.
- Jasne - podałem jej jeden i zapaliłem. Wzięła do ust i głęboko się zaciągnęła. - widzę, że też to lubisz - stwierdziłem i zrobiłem to samo co ona przed chwilą.
- Kocham to. Miałam z tym skończyć, ale widać nie ma silnej woli - zaśmiałem się. Tak samo było ze mną.
- Może usiądziemy?
- Czemu nie - poszliśmy odpocząć przy wielkim dębie. Pogoda dopisywała. Była wręcz fantastyczna. Słońce grzało, a na niebie nie było żadnej chmurki. Do czasu zawiał lekki wiatr chłodząc nasze ciała. - masz jakiś powód by palić? - spytała się mnie urocza towarzyszka.
- Trzeba mieć powód? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- Niekoniecznie. Ale wszyscy na około mi mówią, że niszczę sobie życie. Że będę kiedyś tego żałować. Ty pewnie też o tym słyszałeś, a mimo to nie przestajesz z tym. - wypuściła dym z ust.
- A ty masz powód? - zadawałem jej pytania nie ujawniając nic o sobie
- Mam.
- A jaki?
- Nie za dużo chcesz wiedzieć?
- Też chciałaś wiedzieć.
- Pytałam się czy masz powód, a nie jaki masz. To różnica - uśmiechnęła się lekko przy tym śmiejąc.
- Chyba jakiś mam. Sam nie wiem. Kiedyś rzeczywiście paliłem gdy mi się nie powodziło. Nawet miałem myśli samobójcze, ale chyba bałem się śmierci. Teraz to nawet jak jest świetnie to biorę do ręki papierosa.
- Uzależnienie.
- Chyba tak.
- Mam tak samo. Dokładnie tak samo.
- Na pewno nie przeszłaś tego co ja.
- Możliwe, ale też miałam myśli samobójcze. Ale byli wokół mnie ludzi, którzy pomagali przetrwać trudne chwile.
- Już jest dobrze?
- Chyba. Znaczy na razie tak, ale czuje, że to na chwilę. - oboje przycichliśmy. Byliśmy bardzo podobni. Oboju życie nas nie oszczędzało. Nie wiem przez co ona przeszła, ale to musiało być coś poważnego. Przez jakieś błahostki nikt nie chce odebrać sobie życia. - tak w ogóle jestem Dżesika - dziewczyna podała mi rękę
- Zayn.
- Z tego zespołu? - spytała, a ja tylko kiwnąłem głową. Nie dopytywała się więcej za co byłem jej wdzięczny. - Dzięki za papierosa i rozmowę. Jak chciałbyś jeszcze raz pogadać tu jest mój numer. - blondynka podała mi kartkę i poszła. Schowałem ją do kieszeni i posiedziałem jeszcze w parku.

Oczami Sandry
- I co łatwe prawda?
- Eeee tak oczywiście. - powiedziałam ironicznie - Za 10 lat może w końcu uda mi się zagrać jakąś piosenkę.
- To kiedy następna lekcja?
- Chcesz następną lekcję? Przecież mi to nie wychodzi.
- A ile ćwiczyłaś? Niecałą godzinę? To co jutro?
- Nie wiem czy będę mogła - powiedziałam prawdę. Chciałam wreszcie spędzić czas z Dżesą. Chłopak wstał z łóżka i podszedł do mojej torebki. Wyjął telefon i zaczął coś na nim stukać. - co robisz?
- Masz - podał mi komórkę. Nie wiedziałam o co mu chodzi. - zapisałem swój numer. Jak będziesz miała ochotę na lekcję zadzwoń.
- Dzięki. Będę już lecieć.
- A tak w ogóle to czemu przyszłaś?
- Miałam się spotkać z Zaynem, ale pomyliłam drzwi i trawiłam na ciebie.
- Pewnie będzie z chłopakami na dole. Słyszałem jak wychodził z pokoju. Zaprowadzić cię na dół?
- Nie dam radę. - powiedziałam i wyszłam z pokoju blondyna. Był taki słodki. Te oczy, włosy, jego charakter. Wszystko mi się w nim podobało. Zeszłam na dół, a tam trzej członkowie z One direction oglądali film.
- Delfinki? Naprawdę?
- Czemu nikt nie chce nam uwierzyć, że chcemy być mądrzy? - zbulwersował się Louis.
- Przepraszam. - trudno udawało mi powstrzymywać śmiech - a gdzie jest Zayn?
- Wyszedł jak się dowiedział, że miziałaś się z Niallem. - Harry ma taką głupotę, że żadne delfiny mu nie pomogą. Ja i miziać się z  Horanem? Ja mu chyba kiedyś przywalę.
- Tylko, że ja się z nim nie całowałam.
- Ja ci to wytłumaczę. - powiedział Daddy. - Zayn poszedł do pokoju Nialla, bo ty tam byłaś, a on chciał się z tobą spotkać prawda? Ale po kilku minutach zjawił się tu wściekły
- I się ze mną kłócił! - krzyknął obrażony Tomlinson
- Dlaczego?
- Bo ten debil zapytał się mulata czy się całujesz z blondynem i się zaczęli przezywać.
- Gdzie teraz jest?
- Wyszedł. Nie wiem gdzie.
- Dzięki Liam. Pójdę już. - pożegnałam się z chłopakami. Stanęłam w drzwiach gdy coś mi się przypomniało.
- Podwieźć cię?
- Jakbyś mógł. - Payne stanął z kanapy, zabrał klucze i wyszliśmy. Po drodze jeszcze krzyknął
- Tylko nie wyłączajcie filmu! - wsiedliśmy do auta. Przyjemnie się z nim rozmawiało. W sumie gadaliśmy o wszystkim i o niczym. Po paru minutach skończyły się nam tematy więc jechaliśmy w ciszy. A ja mogłam spokojnie pomyśleć o Mailku, Horanie oraz o Harrym.
------------------------------------------------------------------------------
Siema! Jak się podoba? Zależy mi na Waszej opinii więc piszcie co Wam się podoba, a co nie.
Przypominam o blogu, który prowadzę z moją przyjaciółką. Pojawił się 1 rozdział
Pozdrawiam ;*

środa, 5 grudnia 2012

Nowy blog

Hej. Ja z moją przyjaciółką założyłyśmy bloga. Będzie on o The wanted i One direction. Zresztą szczegółów zobaczycie jak nas odwiedzicie. Na razie dodani są bohaterowi.


Oczywiście nie rezygnuję z tego bloga i tu również będą dodawane rozdziały.
Pozdrawiam

sobota, 1 grudnia 2012

Rozdział 7

Oczami Sandry
Obudziły mnie promienie słoneczne. Energicznym ruchem przetarłam oczy. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Drzwi od pokoju Dżesy były zamknięte więc mogłam wnioskować że jeszcze śpi. Weszłam pod prysznic, a letnia woda zmywała pot z mego ciała. Po skończonej czynności owinęłam się niebieskim ręcznikiem i znów poszłam do pokoju. Podeszłam do okna i otworzyłam okno. Poczułam ciepłe, przyjemne powietrze więc postanowiłam ubrać to. Zeszłam na dół i od razu zrobiłam sobie śniadanie. Usiadłam przy stole i konsumowałam posiłek. Nagle usłyszałam kroki. Spojrzałam na schody po których schodziła Dżesika ubrana w to.
- Hej - powiedziałam gdy była już na dole. - nie zrobiłam ci śniadania, bo nie wiedziałam kiedy wstaniesz, ale lodówka jest pełna więc z głodu chyba nie umrzesz - dziewczyna usiadła koło mnie. Jej zachowanie było inne niż zwykle. Patrzyła w niewidoczny dla mnie punkt. Nie męczyłam jej pytaniami. Jak będzie chciała to mi przecież powie. Spokojnie dokończyłam posiłek. Gdy zjadłam, wstałam i szybko pozmywałam brudne naczynia. Zerknęłam na Dżesę. Jej pozycja się nie zmieniła. 
- Pójdę pościelić ci łóżko - ona by tego pewnie nie zrobiła, a ja nie miałam nic innego do roboty. Byłam już na schodach gdy nagle usłyszałam
- Nieee! - odwróciłam się i zobaczyłam przyjaciółkę, która jak oparzona wstała z krzesła i pobiegła do swojego pokoju. Martwiłam się o nią. Nigdy się tak nie zachowywała. Nagle usłyszałam znany mi dźwięk. Wyjęłam telefon. Wiadomość była od nieznanego mi numeru. Otworzyłam ją

"Hej Sandra! Masz dziś jakieś plany? Jak nie to wpadnij do mnie, najlepiej było by jak najszybciej :D
Zayn"

Na dole podany był jeszcze adres domu. Przez dłuższy czas zastanawiałam się skąd ma mój numer. Dopiero po paru minutach przypomniałam sobie, że wczoraj mnie o niego prosił. Podałam mu, a jego nie zapisałam. Odpisałam mu, że przyjdę tak szybko jak mi się uda. Schowałam telefon do kieszeni i udałam się na górę. Dżesa tak jak przedtem była w zamkniętym pokoju. Nie informowałam jej o tym, że wychodzę. Poszłam jeszcze do łazienki zrobić coś z włosami. Upięłam je wysokiego koka, zostawiając jedno pasmo luźno. Wpakowałam jeszcze potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam z domu. Przekręciłam klucz w drzwiach, wyjęłam go i schowałam. Chciałam iść tylko nie wiedziałam gdzie. Jestem w Londynie dopiero 3 dzień. Pamiętam jak Zayn mówił, że mieszka gdzieś na uboczu. Gdybym szła na piechotę istnieję prawdopodobieństwo, że dojdę tam dopiero jutro, bo pewnie ciągle bym się gubiła i każdego przechodnia pytałabym o drogę. Mogłam jeszcze zamówić taxi, ale po co marnować pieniądze. Zadzwoniłam do Zayna.
- Halo? - usłyszałam w słuchawce ciepły oraz seksowny głos, który doprowadzał mnie do szybszego bicia serca.
- Cześć. Mógłbyś po mnie przyjechać?
- Pewnie będę za 10 minut.
- Dzięki pa -rozłączyłam się i usiadłam na trawie. Wyciągnęłam twarz w stronę słońca. Zamknęłam oczy i rozkoszowałam się chwilą. Nie było nic słychać oprócz śpiewu ptaków, a intensywny zapach kwiatów przypomniał czasy mojego dzieciństwa. Jako mała dziewczynka chodziłam z dziadkiem na łąkę i zrywałam kwiaty. A on lornetką przyglądał się ptakom i gdy zobaczył nowy gatunek zawsze dokładnie go omawiał czasem dokładając swoje ciekawe przeżycia. Mój relaks przerwał dźwięk silnika. Uniosłam górne powieki i ujrzałam duże auto koloru srebrnego. Podniosłam się i udałam ku samochodowi. Otworzyłam drzwi i weszłam do auta. Zerknęłam na kierowcę. Serce zabiło mi mocniej, a policzki lekko piekły.
- Harry? Co ty tu robisz?
- Zayn do mnie zadzwonił bym po ciebie przyjechał. - powiedział nie pokazując w sobie wielkiego entuzjazmu
- On nie mógł?
- Poprosił mnie bym ciebie zabrał, bo byłem na mieście. Zapnij pasy i jedziemy. - z trudem to zrobiłam ponieważ drżały mi ręce. Czułam się przy nim zupełnie inaczej niż przy Mulacie. W tej chwili chciałam jak najszybciej dojechać do ich domu bez jakiekolwiek rozmowy. Minęły już jakieś 5 minut drogi. Słychać było znane piosenki w radiu. Harry kiwał głową do rytmu, ale też był skupiony przy prowadzeniu.
- Co tak milczysz?- zagadał Loczek, a ja miałam ochotę go zabić.
- A czemu mam się do ciebie odzywać?
- No szara myszka pyskuje - zaśmiał się podle tak jak większość ludzi z mojego liceum to robiło. Moje oczy się zaszkliły. Dużo razy dokuczano mi. Nie przejmowałam się tym i zawsze na mojej twarzy gościł uśmiech nawet jak w środku się rozpadałam i nic nie miało najmniejszego sensu, ale w tej chwili nie wytrzymałam. Było to za dużo. Chciałam się rozpłakać, ale obecność Loczka mi nie pozwoliła. Słona łza spłynęła po moim policzku. Szybkim ruchem ją przetarłam i tak jak zwykle przypominałam sobie dobre chwile by mój humor się poprawił. Jechaliśmy w ciszy, która przynosiła mi wielką ulgę. Nie rozumiałam jak Dżesa mogła spędzić czas z takim debilem. Wjechaliśmy w piękną posiadłość. Zaparkował auto, odpiął pasy po czym szybko wysiadł z auta. Westchnęłam głęboko po czym zrobiłam to samo. Gdy podniosłam wzrok do góry i ujrzałam piękną willę. Myślałam że to my mamy najładniejszą. Pomyliłam się.
- Wow! - wymknęło mi się z ust.
- Możesz się zachwycać. Ciebie nigdy nie będzie stać na coś takiego. - rzekł pewny siebie Harry. Z niechęcią szłam za nim. Loczek przekręcił klucz drzwiach, ale ich nie otworzył.
- A teraz posłuchaj - Przywarł mnie do drzwi, a rękę położył blisko mojej twarzy. Spojrzałam w jego oczy w których było widać czystą nienawiść do mnie - gdy wejdziemy do domu masz udawać, że się przyjaźnimy. Jak komukolwiek powiesz, że cię nienawidzę, a nie ukrywajmy tak jest, to nie chcesz wiedzieć jaki będzie twój los. - popchnął mnie by miał dostęp do drzwi. Otworzył je i nie zerkając na mnie wszedł do domu. Po raz kolejny przetarłam łzy płynące po moich policzkach.
- Co za idiota - szepnęłam. Przekroczyłam próg budynku. Wnętrze było piękne, ale nie to przykuło moją uwagę, tylko Louis śpiewający do marchewki fragment piosenki "What makes you beautiful"

If only you saw what I can see
Jeśli tylko zobaczyłabyś to co ja widzę

You'll understand why I want you so desperately
 Zrozumiałabyś dlaczego tak desperacko Cię pragnę

Right now I'm looking at you and I can't believe
 Właśnie teraz patrze na Ciebie i nie mogę uwierzyć

You don't know, you're beautifu-u-ul!
  Nie wiesz, że jesteś piękna! 

- Louis, kretynie zachowuj się. Gościa mamy. - rzekł Harry z wielkim uśmiechem na twarzy pokazując swoje dołeczki w policzkach. Zachowywał się zupełnie normalnie. Jakby to co przed chwilą miało miejsce, w ogóle się nie wydarzyło - to jest Sandra. - pokazał na mnie palcem, puszczając do mnie oczko. Coraz bardziej mnie zadziwiał. Aktorem byłby bardzo dobrym. Próbowałam choć trochę mu dorównać.
- Jestem Louis, ale raczej mnie znasz. Najzabawniejszy, najpiękniejszy, czarujący, z wielkim talentem...
- I z wielką głupotą - przerwał jego monolog Liam, który nagle się pojawił.
- I kto to mówi? Wszyscy mówią, że jesteś najpoważniejszym z zespole, taki odważny, ale łyżek to już się boi. - Daddy nic nie powiedział. Skoczył na Tomilsona i bił go pięściami po jego torsie.
- Dobra przestańcie choć na chwilę się wydurniać! - krzyknął Harry. - To jest Sandra - po raz kolejny wskazał na mnie.  Li zeskoczył z pleców Louisa. Podbiegł do mnie i pocałował w rękę.
- Liam Payne miło mi - przedstawił mi się, mając przy tym wielki uśmiech na twarzy.
- Mi również. Zaprowadzi mnie ktoś do Zayna?
- Wzrokiem się liczy?
- Harry jakiś ty romantyczny - podszedł do niego Lou objął twarz swoimi dłońmi patrząc w oczy Loczka co chwila się uśmiechając. Zrobiłam minę typu WTF. Gdy Harry mnie zobaczył wrzasnął
- Nie Larry nie istnieje!
- To może nie róbcie nadziei fankom co? - wszyscy spoglądali to na mnie, to na siebie, a pasiasty do tego jeszcze na marchewkę.
- Kiedy to jest najlepsza zabawa - rzekł w końcu Tomlinson.
- Gdzie jest pokój Zayna? - szybko zmieniłam temat.
- Na górze drugie drzwi po prawej - odpowiedział Payne
- Dziękuję - poszłam na górę szczęśliwa że będę jak najdalej od Stylesa. Teraz był miły, ale przecież to tylko gra.Gdy byłam na piętrze zobaczyłam 5 zamkniętych pokoi. Zapomniałam, które to były. Zaryzykowałam i otworzyłam drugie z lewej, bo tak chyba mówił Liam. Weszłam powoli do pokoju. Usłyszałam ładną melodyjkę. Zrobiłam jeszcze trzy kroki. Zobaczyłam chłopaka grającego na gitarze. Usłyszał mnie i szybko się odwrócił.
- Cześć. Długo tu stoisz? - zapytał, a jego blond grzywka  niedbale padała na jego twarz.
- Co? Nie, pomyliłam drzwi, przepraszam. - wydukałam nieśmiało wolno się cofając.
- Nie czekaj! - krzyknął Horan. - zostań - nie wiem czemu, ale tak zrobiłam. Usiadłam koło niego na łóżku i zaczęliśmy rozmowę.

Oczami Dżesy
Czemu? Czemu wtedy gdy już się wszystko ułożyło, teraz się schrzaniło. Od 12 roku życia niszczę sobie życie. Piję, palę, a nawet ćpam. Nie chcę wspominać jaki tego jest powód. Trwało to niecałe 5 lat. Kiedy już miałam 17 lat chciałam to przestać, zmądrzeć. Z trudem, ale mi się to udało. A teraz znów to powróciło. W paczce od Patryka były prochy. Zawsze miałam to od niego. Nie płaciłam mu za to. Mieliśmy swój układ. Sandra wiedziała o tym, że ćpam. Chodź nic mi nie mówiła to wiem, że jej się to nie podobało. Prawdopodobnie gdyby zobaczyła, że to mam by się na mnie obraziła. Dlatego jak chciała wejść do mojego pokoju tak zareagowałam. Miałam to w łóżku. Nie mogła tego zobaczyć. Do prezentu była dołączona kartka

Zaskoczona prezentem? Myślisz, że jak uciekniesz ode mnie na 2 miesiące będziesz miała spokój? Nasz układ nadal trwa. Mówisz, że przestałaś. A ja i tak wiem, że znajdziesz każdy moment, by ćpać. Jakby Ci nie starczyło napisz. Wyśle Ci nowe.
Twój Patryk

Włożyłam wszystko do pudełka i schowałam głęboko do szuflady. Następnie usiadłam na balkonie i zaczęłam długo myśleć

---------------------------------------------------------------------------------------------
Dziękuję Wam za te wszystkie komentarze, wejścia i obserwacje. Jesteście kochane. Do następnego rozdziału
Zostawcie po sobie jakiś ślad ;*