Oczami Dżesy
Szłam właśnie do Sandry. Na szczęście mieszkała nie daleko mnie, jakieś 3 minuty drogi. Nie myślałam o tym co jej powiem. Na ogół byłam spontaniczna. Zrobię słodkie oczka, na pewno się zgodzi. Może w Londynie będą jacyś fajni kolesie. Tu już mam wszystkich zaliczonych.Wiem, że mojej przyjaciółce się to nie podoba. Ona szuka związku na stałe. Haha powodzenia życzę. W dzisiejszych czasach czegoś takiego nie ma. Nie wierzę w miłość na wieki. Nie wiem czemu. Niby moi rodzice są już razem tyle lat, ale to pewnie dlatego, że były inne czasy. Łatwiejsze i to wiele. Teraz to zmiana statusu na fejsie, dwukropek i gwiazdka. Chodzę z chłopakami, bo to dla mnie zabawa. Ale po kilku dniach znajduję sobie lepszy model. Jeszcze w nikim się nie zakochałam i nie zakocham. Miłość to ściema!
Byłam już koło domu Sandry. Był mały w kolorze zieleni. Nienawidzę tego koloru, ale co mogłam zrobić. Nie przyjdę przecież do niej z wiadrami czarnej farby i nie pomaluję budynku, bo ich kolor mi się nie podoba. Choć w sumie, można kiedyś spróbować. Zbliżyłam się do brązowej bramy i nacisnęłam dzwonek.
Byłam już koło domu Sandry. Był mały w kolorze zieleni. Nienawidzę tego koloru, ale co mogłam zrobić. Nie przyjdę przecież do niej z wiadrami czarnej farby i nie pomaluję budynku, bo ich kolor mi się nie podoba. Choć w sumie, można kiedyś spróbować. Zbliżyłam się do brązowej bramy i nacisnęłam dzwonek.
- Halo? - usłyszałam głos głowy domu, czyli jej ojca.
- Dobry wieczór. Tu Dżesika.
- O Dżesika, już otwieram - domofon się wyłączył, a ja mogłam swobodnie otworzyć drzwi od bramy. Weszłam po schodach i gdy byłam już w połowie drogi drzwi od domu się otworzyły i zobaczyłam Sandrę.
- Cześć - usłyszałam niepewny głos mojej przyjaciółki
- Cześć! Nie cieszysz się, że przyszłam? - zapytałam i przytuliłam ją na przywitanie
- Co? Nie, pewnie, że cieszę, wchodź pójdziemy do mojego pokoju - weszłyśmy do środka domu i znów musiałam wejść po schodach, ponieważ jej pokój, łazienka i sypialnia jej rodziców znajdowały się na górze. Byłam już w połowie schodków albo jak ja wymyśliłam z Sandrą wywracańcach. Mamy pełno takich nazw. Większość wymyśliłyśmy na wyciu Frerdka czyli na Wfie. W jak wycie, F jak Ferdek. Proste. Tak wiem jesteśmy genialne. Weszłyśmy wreszcie do pokoju. Był mały ale przytulny. Ściany pomalowane na mocny czerwień, na środku wielkie łóżko z fioletową pościelą w białe paski, po prawej stronie biurko gdzie wszystkie książki, zeszyty i długopisy były dokładnie poukładane. Po lewej stronie szafa z ubraniami, a obok niej okno z parapetem. To było zupełne przeciwieństwo mojego pokoju. U mnie brudne ubrania, gazety, puszki po coli, opakowania po chipsach, różne kosmetyki i inne rzeczy porozrzucane na podłodze, na biurku, na łóżku no wszędzie. W szafie miałam stertę niepoukładanych ciuchów a obok własną łazienkę.W niej było jeszcze gorzej. Nie umiałabym mieszkać w tym porządku co tu ma Sandra.
Oczami Sandry
Byłyśmy już w moim pokoju. Zauważyłam, ze zawsze gdy Dżesa do niego wchodzi bardzo się mu przygląda i robi wielkie oczy ze zdziwienia
- Eee Dżesaa - spytałam się pełna obaw, wydłużając jej imię.
- Tak? - przyjaciółka oderwała wzrok od mojej szafy, która była otwarta i spojrzała na mnie - Coś się stało?
- Nie tylko zastanawiam się...no wiesz nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz...
- Sandra! - przerwała mi dziewczyna z piwnymi oczami - Po pierwsze wdech i wydech - zrobiłam to co powiedziała - A teraz skończ. Spokojnie, nie zabiję cię przecież. Przyjaciółka ciepło się do mnie uśmiechnęła.
- No bo...ja chcę...znaczy wiesz fajnie by było gdybyś powiedziała, ale wcale nie musisz...eee bo...
-Sandra!
- Czemu zawsze przyglądasz się mojemu pokojowi? - wydusiłam to z siebie, ale od razu spojrzałam w dół na mój czerwony dywan z żółtymi kropkami. Dżesa wie, że wystarczy na mnie krzyknąć, a wtedy pod wpływem emocji powiem to co chcę.Ale to tylko przy niej. Przy innych nic już nie potrafię wydobyć z siebie. Nawet nie zastanowiłam się czy moje pytanie miało sens. Spojrzałam na nią. Śmiała się aż nie mogła oddechu złapać. - Ej Dżesa w porządku?
- Tak - ona nadal się śmiała, ale już mniej.
- To z czego się śmiejesz?
- Z twojego pytania - zaśmiała się jeszcze bardziej.
- Nic nie rozumiem.
- Patrzę się tak w twój pokój bo zawsze jest czysty. - zdziwiła mnie ta odpowiedź.
- Aha, ale czekaj to ma być brudny?
- Nie, ale porównaj sobie twój pokój z moim. Dwa różne światy. Dlatego jak tu wchodzę często zastanawiam się jak to robisz, że zawsze jest porządek. - odetchnęłam z ulgą. A więc o to chodziło. Usiadłyśmy na łóżku i się śmiałyśmy. - Dobra spokój. Mam sprawę - zaczęła Dżesa. Bardzo sie przestraszyłam. A co jak powie, że już mnie nie lubi, że chce mnie zostawić. Albo się wyprowadza. Co ja zrobię bez niej? - Ej co ty taka blada? - zapytała chichocząc.
- Co? Nie, wydaje ci się - starałam się opanować i nie rozpłakać.
- A więc wiesz, że jutro są wakacje. Moi rodzice załatwili mi dom w Londynie by tam mogła spędzić dwa miesiące. Ale jest problem, bo oni tu zostają. Wiesz praca. A mnie samej nie puszczą dlatego chcą bym pojechała tam z tobą. Wiedzą, że można na tobie polegać i mnie przypilnujesz. Albo z tobą albo w ogóle. A mi byłoby bardzo miło gdybyś pojechała. A więc zgadzasz się? - gdy skończyła oczy mi się zaszkliły. Londyn to jest moje marzenie od dziecka. Poprawka nasze wspólne. Wiem ile to dla niej znaczy, musiałam się zgodzić, a jeszcze pomyślę, że zobaczę Big Ben, London Eye i Buckingham Palace. I spędzę wakacje z moja przyjaciółką! Wytarłam szybko oczy, by nie zauważyła, że płaczę. Byłam taka szczęśliwa. Popatrzyłam na nią. Miała wielki uśmiech na twarzy. Już miałam odpowiedzieć kiedy coś mi się przypomniało.
- Nie mogę - powiedziałam, a jej uśmiech od razu zszedł z twarzy. Wstałam i poszłam do okna. Łzy ciekły po moich policzkach. Było mi tak przykro. Zawiodłam najbliższą mi osobę. Patrzyłam się na ulicę. Wszyscy byli tacy szczęśliwi, w końcu jutro upragnione wakacje. Osoby z mojej klasy pewnie pojadą na jakieś kolonie, gdzieś z rodzicami albo ze znajomymi. A ja? Będę w tym samym miejscu i to zupełnie sama. Przecież po tym co zrobiłam Dżesie na pewno się ode mnie odwróci.
-Dlaczego nie możesz? - usłyszałam smutny głos mojej przyjaciółki. Popatrzyłam na nią. Twarz schowała w rękach. Czyżby ona płakała? Nie to nie możliwe. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam jej smutną. Czy aż tak ją zraniłam?
- Nie mam kasy - odpowiedziałam cicho, ale mnie usłyszała bo szybko podniosła głowę. Jej oczy były lekko czerwone. Płakała. I to przeze mnie!
- Co? - spytała zdziwiona, ale jej kąciki ust się lekko uniosły
- To co słyszałaś. Wiesz jakie to wszystko jest drogie? Nie stać mnie. Przykro mi.- Odwróciłam się znów w stronę okna i płakałam. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu. Odwróciłam głowę. To była ona.
- Głuptasie nie będziesz nic płaciła - Dżesa się ode mnie oderwała. Popatrzyłam się z zdziwieniem na nią - Trochę to moja wina. Mogłam od razu ci powiedzieć że moi rodzice za wszystko płacą. Sami to wymyślili. Wiedzą jaką masz sytuację. Nie zapłacisz ani grosza. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. To jest prawdziwa przyjaciółka. Przytuliłam ją mocno.
- Dziękuję - wydusiłam z siebie. Byłam taka szczęśliwa. Tego nie da się opisać
- Czyli się zgadzasz? - oderwałam się z uścisku.
- Jak mam się nie zgodzić to Londyn! - znów się do niej uśmiechnęłam - Musze jeszcze z rodzicami pogadać, ale na pewno się zgodzą.
- To świetnie! To ty się tu grzecznie pakuj, a ja lecę. W szkole ci powiem wszystko o wyjeździe - Dżesa była już blisko drzwi kiedy krzyknęłam
- Będę blisko One Direction! (łan dajrekszyn)
- Łam kogo? - przyjaciółka się zawróciła i spojrzała na mnie wielkimi oczami.
- Co? Jakie łam? - Nie wiedziałam o co jej chodzi.
- No sama powiedziałaś łam tylko nie wiem kogo - dziewczyna zrobiła minę myśliciela, która mnie rozbawiła. Co jak co ale do niej to nie pasuję.
- Powiedziałam łannnnn przez N a nie przez M. No wiesz to jest po angielsku jeden
- Aaa faktycznie - usiadłam na łóżku i ukryłam twarz. Załamałam się z jej niewiedzy. Gdy mnie zobaczyła powiedziała - Ej trzeba było wyraźnie mówić!- załamałam się jeszcze bardziej.
- Dobra już spokój. Głowa do góry. To co to jest to łam - popatrzyłam się na nią gniewnie - znaczy łannn - zaakcentowała ostatnią literkę
- To jest One Direction. Brytyjski zespół, który brał udział w X Factor.
- Śpiewają rap?
-Żartujesz? Gdyby śpiewali rap byłabym ich fanką? - zapytałam ale odpowiedź była jasna.
- Racja. To w takim razie ich nie lubię.
- Najpierw ich poznaj później oceń.
- Dziewczyno w Londynie mieszka ponad 7 milionów ludzi! Szansa spotkania ich to jak ja i 3 z matmy na koniec roku - w tłumaczeniu bardzo marne. Dżesa odkąd pamiętam miała dopuszczający na świadectwie. - Dobra nie będę zabierać twoich marzeń - powiedziała gdy zobaczyła moją smutną minę. - Idę już. Spakuj się masz mało czasu. - dziewczyna wyszła z mojego domu, a ja zaczęłam pakowanie. Mam mało rzeczy to poszło mi szybko. Przyszykowałam sobie jeszcze strój na zakończenie i poszłam pod prysznic. Gdy letnia woda spływała po moim ciele ja myślałam o Londynie i o One Direction. Dżesa ma rację. Oni są bardzo sławni pewnie ciągle będą zajęci albo wyjadą gdzieś na wakacje. Ale przynajmniej będę z moją wariatką. Będzie super.
- Eee Dżesaa - spytałam się pełna obaw, wydłużając jej imię.
- Tak? - przyjaciółka oderwała wzrok od mojej szafy, która była otwarta i spojrzała na mnie - Coś się stało?
- Nie tylko zastanawiam się...no wiesz nie musisz odpowiadać jeśli nie chcesz...
- Sandra! - przerwała mi dziewczyna z piwnymi oczami - Po pierwsze wdech i wydech - zrobiłam to co powiedziała - A teraz skończ. Spokojnie, nie zabiję cię przecież. Przyjaciółka ciepło się do mnie uśmiechnęła.
- No bo...ja chcę...znaczy wiesz fajnie by było gdybyś powiedziała, ale wcale nie musisz...eee bo...
-Sandra!
- Czemu zawsze przyglądasz się mojemu pokojowi? - wydusiłam to z siebie, ale od razu spojrzałam w dół na mój czerwony dywan z żółtymi kropkami. Dżesa wie, że wystarczy na mnie krzyknąć, a wtedy pod wpływem emocji powiem to co chcę.Ale to tylko przy niej. Przy innych nic już nie potrafię wydobyć z siebie. Nawet nie zastanowiłam się czy moje pytanie miało sens. Spojrzałam na nią. Śmiała się aż nie mogła oddechu złapać. - Ej Dżesa w porządku?
- Tak - ona nadal się śmiała, ale już mniej.
- To z czego się śmiejesz?
- Z twojego pytania - zaśmiała się jeszcze bardziej.
- Nic nie rozumiem.
- Patrzę się tak w twój pokój bo zawsze jest czysty. - zdziwiła mnie ta odpowiedź.
- Aha, ale czekaj to ma być brudny?
- Nie, ale porównaj sobie twój pokój z moim. Dwa różne światy. Dlatego jak tu wchodzę często zastanawiam się jak to robisz, że zawsze jest porządek. - odetchnęłam z ulgą. A więc o to chodziło. Usiadłyśmy na łóżku i się śmiałyśmy. - Dobra spokój. Mam sprawę - zaczęła Dżesa. Bardzo sie przestraszyłam. A co jak powie, że już mnie nie lubi, że chce mnie zostawić. Albo się wyprowadza. Co ja zrobię bez niej? - Ej co ty taka blada? - zapytała chichocząc.
- Co? Nie, wydaje ci się - starałam się opanować i nie rozpłakać.
- A więc wiesz, że jutro są wakacje. Moi rodzice załatwili mi dom w Londynie by tam mogła spędzić dwa miesiące. Ale jest problem, bo oni tu zostają. Wiesz praca. A mnie samej nie puszczą dlatego chcą bym pojechała tam z tobą. Wiedzą, że można na tobie polegać i mnie przypilnujesz. Albo z tobą albo w ogóle. A mi byłoby bardzo miło gdybyś pojechała. A więc zgadzasz się? - gdy skończyła oczy mi się zaszkliły. Londyn to jest moje marzenie od dziecka. Poprawka nasze wspólne. Wiem ile to dla niej znaczy, musiałam się zgodzić, a jeszcze pomyślę, że zobaczę Big Ben, London Eye i Buckingham Palace. I spędzę wakacje z moja przyjaciółką! Wytarłam szybko oczy, by nie zauważyła, że płaczę. Byłam taka szczęśliwa. Popatrzyłam na nią. Miała wielki uśmiech na twarzy. Już miałam odpowiedzieć kiedy coś mi się przypomniało.
- Nie mogę - powiedziałam, a jej uśmiech od razu zszedł z twarzy. Wstałam i poszłam do okna. Łzy ciekły po moich policzkach. Było mi tak przykro. Zawiodłam najbliższą mi osobę. Patrzyłam się na ulicę. Wszyscy byli tacy szczęśliwi, w końcu jutro upragnione wakacje. Osoby z mojej klasy pewnie pojadą na jakieś kolonie, gdzieś z rodzicami albo ze znajomymi. A ja? Będę w tym samym miejscu i to zupełnie sama. Przecież po tym co zrobiłam Dżesie na pewno się ode mnie odwróci.
-Dlaczego nie możesz? - usłyszałam smutny głos mojej przyjaciółki. Popatrzyłam na nią. Twarz schowała w rękach. Czyżby ona płakała? Nie to nie możliwe. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam jej smutną. Czy aż tak ją zraniłam?
- Nie mam kasy - odpowiedziałam cicho, ale mnie usłyszała bo szybko podniosła głowę. Jej oczy były lekko czerwone. Płakała. I to przeze mnie!
- Co? - spytała zdziwiona, ale jej kąciki ust się lekko uniosły
- To co słyszałaś. Wiesz jakie to wszystko jest drogie? Nie stać mnie. Przykro mi.- Odwróciłam się znów w stronę okna i płakałam. Nagle poczułam jak ktoś mnie przytula od tyłu. Odwróciłam głowę. To była ona.
- Głuptasie nie będziesz nic płaciła - Dżesa się ode mnie oderwała. Popatrzyłam się z zdziwieniem na nią - Trochę to moja wina. Mogłam od razu ci powiedzieć że moi rodzice za wszystko płacą. Sami to wymyślili. Wiedzą jaką masz sytuację. Nie zapłacisz ani grosza. - na mojej twarzy pojawił się uśmiech. To jest prawdziwa przyjaciółka. Przytuliłam ją mocno.
- Dziękuję - wydusiłam z siebie. Byłam taka szczęśliwa. Tego nie da się opisać
- Czyli się zgadzasz? - oderwałam się z uścisku.
- Jak mam się nie zgodzić to Londyn! - znów się do niej uśmiechnęłam - Musze jeszcze z rodzicami pogadać, ale na pewno się zgodzą.
- To świetnie! To ty się tu grzecznie pakuj, a ja lecę. W szkole ci powiem wszystko o wyjeździe - Dżesa była już blisko drzwi kiedy krzyknęłam
- Będę blisko One Direction! (łan dajrekszyn)
- Łam kogo? - przyjaciółka się zawróciła i spojrzała na mnie wielkimi oczami.
- Co? Jakie łam? - Nie wiedziałam o co jej chodzi.
- No sama powiedziałaś łam tylko nie wiem kogo - dziewczyna zrobiła minę myśliciela, która mnie rozbawiła. Co jak co ale do niej to nie pasuję.
- Powiedziałam łannnnn przez N a nie przez M. No wiesz to jest po angielsku jeden
- Aaa faktycznie - usiadłam na łóżku i ukryłam twarz. Załamałam się z jej niewiedzy. Gdy mnie zobaczyła powiedziała - Ej trzeba było wyraźnie mówić!- załamałam się jeszcze bardziej.
- Dobra już spokój. Głowa do góry. To co to jest to łam - popatrzyłam się na nią gniewnie - znaczy łannn - zaakcentowała ostatnią literkę
- To jest One Direction. Brytyjski zespół, który brał udział w X Factor.
- Śpiewają rap?
-Żartujesz? Gdyby śpiewali rap byłabym ich fanką? - zapytałam ale odpowiedź była jasna.
- Racja. To w takim razie ich nie lubię.
- Najpierw ich poznaj później oceń.
- Dziewczyno w Londynie mieszka ponad 7 milionów ludzi! Szansa spotkania ich to jak ja i 3 z matmy na koniec roku - w tłumaczeniu bardzo marne. Dżesa odkąd pamiętam miała dopuszczający na świadectwie. - Dobra nie będę zabierać twoich marzeń - powiedziała gdy zobaczyła moją smutną minę. - Idę już. Spakuj się masz mało czasu. - dziewczyna wyszła z mojego domu, a ja zaczęłam pakowanie. Mam mało rzeczy to poszło mi szybko. Przyszykowałam sobie jeszcze strój na zakończenie i poszłam pod prysznic. Gdy letnia woda spływała po moim ciele ja myślałam o Londynie i o One Direction. Dżesa ma rację. Oni są bardzo sławni pewnie ciągle będą zajęci albo wyjadą gdzieś na wakacje. Ale przynajmniej będę z moją wariatką. Będzie super.
Oczami Dżesy
Zgodziła się, zgodziła! Jedziemy do Londynu! Nie mogę się doczekać. Nie no dziś pewnie nie zasnę. Tak bardzo się cieszę!
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1 rozdział! Miałam dodać w weekend, ale akurat miałam wenę, czas i jest już. Mam nadzieję, że się podoba. A i jeśli czytacie zostawcie komentarz proszęęę ^^
-------------------------------------------------------------------------------------------------------------
Jest 1 rozdział! Miałam dodać w weekend, ale akurat miałam wenę, czas i jest już. Mam nadzieję, że się podoba. A i jeśli czytacie zostawcie komentarz proszęęę ^^
AAAAAAA!!!! Kobieto ja ci nie dorastam do pięt! BOSKO PISZESZ!!! JESTEM TWOJĄ FANKĄ NUMER #1
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział :PP
OdpowiedzUsuń