piątek, 16 listopada 2012

Rozdział 5

Oczami Harrego
Obudziłem się około godziny 8. Wstałem z łóżka i udałem się do łazienki. Tam wziąłem szybki prysznic, ubrałem się w jeansy i koszulkę. Postanowiłem zrobić niespodziankę moim kolegom. Poszedłem do kuchni, otworzyłem lodówkę, która dzięki mnie, a właściwie dzięki tajemniczej blondynce była pełna. Wyjąłem potrzebne składniki i zacząłem smażyć naleśniki. Wyjąłem pięć talerzy i na każdym położyłem parę naleśników. Niall oczywiście miał najwięcej w końcu to Horan. Gdy posiłek był gotowy, usiadłem przy stole i czekałem na moich przyjaciół. Nagle usłyszałem głośne krzyki.
- O, obudzili się - pomyślałem. Popatrzyłem na schody na których Liam uciekał przed Louisem, który trzymał łyżkę.
- Nie uciekaj Liam, bądź mężczyzną! - wydzierał się na cały dom pasiasty. Popatrzyłem na Li, który schował się za mną.
- Harry, Harruś, Harrusiku ratuj! 
- Powiecie mi co się dzieje? 
- Chcę by przezwyciężył swój strach przed łyżkami - powiedział Lou.
- A ja tego nie chce! - upierał się Daddy.
- Smakuje ci zupa jedzona widelcem? Zrozum, że robię to dla twojego dobra.
- A ty zrozum, że ja nie chce dobra!
- Ej mam pomysł! - gdy chłopacy się kłócili coś mnie olśniło.
- No gadaj.
- Liam będzie jadł zupy łyżką...
- Gościu! - przerwał mi niezadowolony Li.
- Jeśli Louis przestanie jeść marchewki - spokojnie dokończyłem. Marchewka od razu zareagował.
- Zapomnijmy o tej sytuacji, nic się nie zdarzyło - mówiąc to dał łyżkę do zlewu i podbiegł do lodówki po pomarańczowe warzywko.
- Dziękuję - przytulił mnie z całej siły Li.
- Bo mnie udusisz. - zażartowałem, a chłopak natychmiastowo oderwał się ode mnie. Usiadł na swoim miejscu po czym włożył widelec z kawałkiem naleśnika do buzi. Usłyszałem kroki po schodach. Był to Blondyn. Kiedy zjawił się na dole powiedział
- Patrzcie Obama nas odwiedził.- szczerzył się Niall.
- Horanku kochany - zaczął Liam - Wiesz że to tektura prawda?
- Cii, nie niszcz jego marzeń - powiedziałem, prawie dławiąc się posiłkiem przez śmiech.
- Ej a gdzie nakrycie dla prezydenta?
- Tu jest - pokazałem na miejsce gdzie on zawsze siedzi. - Albo jesz ty, albo on, a ty wtedy nic nie dostaniesz - gdy to usłyszał rzucił tekturę na podłogę i konsumował posiłek.
- Nigdy was nie opuszczę. Nawet dla prezydenta. - mówił z pełną buzią do swojego talerza.
- A gdzie jest Zayn? - spytałem gdy zauważyłem, że jest nas tylko czwórka.
- Harry ty na serio się pytasz? - nie dowierzał mi Lou.- Przecież to takie oczywiste, że jest przy...
- Lustrze - dokończyli za niego Liam i Niall.
- No właśnie miałem to powiedzieć - odłożył marchewkę na talerz i zrobił focha. Jedliśmy w ciszy co było dziwne. Patrzyłem na Daddego i Głodomorka, a oni na mnie. Zerknąłem na Lou, a on się tylko na nas gapił. Pochylił się do mnie Niall i zapytał na ucho.
- Co mu jest? Przecież zawsze jest rozgadany.
- Mam pomysła - znów? To drugi pomysł tego ranka. Co jak co ale jestem zajebisty. Przypomniało mi się co Lou kiedyś powiedział. - Schowaj jego komórkę. - wyszeptałem. Horan mnie posłuchał i dyskretnie wziął telefon Marchewki i schował do kieszeni.
- Louis dzwoniłeś już do swojej matki? - jego oczy się powiększyły. Widać było, że o tym zapomniał. Dzwoni do niej nawet 6 razy dziennie. Popatrzył na stół. Był załamany - Ej Lou co się dzieje? - starałem się spytać jakbym się martwił, ale chyba mi to nie wyszło. Wstrzymywałem się by nie wybuchnąć śmiechem.
- Dobra wygraliście. Nie focham się już na was, a teraz dawajcie komórę. - Niall się na mnie popatrzył miną czy mu dać, a ja skinąłem głową na "tak". Podał mu ją, a pasiasty pobiegł szybko do swego pokoju i tam się zamknął. Zawsze tak robi. Nie chce by ktoś słyszał jego rozmowy. Popatrzyłem na schody. Wreszcie raczył się nas odwiedzić Zayn.
- Siema! Harry? - zapytał zdziwiony.
- Nie Selena Gomez - powiedziałem trzepocząc rzęsami.
- I nie przyprowadziłaś Justina? Wiesz o tym że jestem jego wielkim fanem. - oburzył się Horan
- Wolę was trzymać od siebie z daleka. Jeszcze byście się w sobie zakochali i byłabym w tedy sama. - udawałem głos Seleny i muszę przyznać, że jestem w tym niezły. Rzucam śpiewanie od dziś jestem Seleną. Zaśmiałem się cicho. Zayn nie zawracał uwagi na naszą śmieszną rozmowę na temat najulubieńszej pary na świecie. Usiadł i zaczął drążyć temat.
- Ale co ty tu robisz jest blisko 9 powinieneś spać, zawsze wstajesz ostatni.
- Przepraszam, że chciałem wam zrobić niespodziankę i usmażyłem naleśniki. Już nigdy się to nie stanie, obiecuję .
- Jeszcze nam śniadanie zrobiłeś? No to ja już wiem co tu się kręci. - Liam się roześmiał. Mulat popatrzył się na niego zdziwiony.
- Przepraszam, ale bądźmy szczerzy Zayn ty nic nie wiesz - położył mu rękę na ramię z miną współczucia.
- Nieważne, ale chłopacy niczego nie zauważyliście? - zwrócił się do Li i Nialla. Nic nie powiedzieli. - Harry się zakochał.
- Co? - powiedzieli naraz chłopacy - Haha Harry i zakochać się błagam - śmiał się Niall.
- Mówiłem Zayn, że ty nic nie wiesz. - znów Daddy położył mu rękę na ramię. Chłopcy się na mnie popatrzyli. Zauważyli, ze się zarumieniłem.
- Harry - zaczął niepewnie Niall.
- Ej przecież mnie znacie! Wiecie, że ja się nie zakochuję w dziewczynach. To one we mnie.
- No ale spotkałeś jakąś - Mulat nadal był przy swoim.
- Jeju daj już spokój. Już śniadania nie mogę dla was zrobić, bo już pan Zayn wszystkowiedzący zacznie swoje śledztwo.
- Przepraszam Harry ja po prostu...- nie chciałem go słuchać, więc mu przerwałem.
- Daj spokój wychodzę. - wziąłem komórkę i portfel tym razem sprawdzając zawartość i wyszedłem z domu. Usłyszałem jeszcze jak Zayn się spytał co Obama robi na podłodze, a Liam się śmiał. Postanowiłem pójść do parku. Tam zawsze mogłem się wyciszyć i pomyśleć. Usiadłem na ławce i zacząłem wspominać dzisiejsze śniadanie. To prawda myślałem o tej dziewczynie, ale by się od razu zakochać. Ja i miłość przecież to nie brzmi. Myślałem, że chłopcy mnie znają. No cóż myliłem się. Moje przemyślenia przerwały krzyki małych bawiących się dzieci. Nigdy ich przedtem nie widziałem. Zwykle było tu pusto.Wstałem by udać się gdzieś indziej gdy wpadła na mnie pewna dziewczyna.
- Ojej przepraszam - powiedziała brunetka. - No nie ty jesteś Harry Styles! - krzyknęła, a ja zasłoniłem jej buzię ręką.
- Cii nie wszyscy muszą wiedzieć.
- No tak przepraszam, ale ja jestem twoją wielką fanką, nie wierzyłam, że mogę cię kiedyś spotkać - dziewczyna coraz bardziej się nakręcała. Czułem jakby nie panowała na tym co mówi, że gada to wszystko z emocji - Jestem...eee...Sandra -dziewczynie oderwało mowę, gdy popatrzyła w prosto w moje oczy. Podała dłoń, ale jej nie ucisnąłem. Dla mnie to była zwykła fanka, których na tej planecie jest pełno wiec jak jednej nie dam autografu to chyba nic się nie stanie.
- Tak miło mi, ale ja już muszę lecieć - chciałem odejść kiedy zjawiła się ona.
- Tu jesteś Sandra. Zgubiłaś mi się w tym tłumie - blondynka chciała mówić dalej ale jej przerwałem.
- Cześć - powiedziałem. Wreszcie na mnie spojrzała. Miała piękne oczy i puszyste włosy. Czemu wcześniej tego nie zauważyłem?
- Eee siema. Chodź pójdziemy już - zwróciła się do koleżanki i pociągnęła za rękę. Ale ta ją przytrzymała,
- Wy się znacie? - spytała zdziwiona. - Jak?
-  Pamiętasz o tym chłopaku co ci przy śniadaniu mówiłam, że musiałam zapłacić za jego zakupy. To był on..
- Czemu mi nie powiedziałaś?
- A jak myślisz? Wiesz jak byś się zachowywała?
- Miałaś zadzwonić - nie zwracałem uwagi na to co mówią. Dla mnie liczyła się chwila rozmowy z nią. Bez tej całej Sandry. Umiem rozpoznać kto jaki jest po paru minutach poznania. Ona była jak większość fanek. Chciała się popisać jaka jest super, jaka szalona i jak mnie kocha, a tak naprawdę to cicha dziewczyna, która ma nudne życie. Ale jej przyjaciółka była o wiele inna. Nie znała mnie i nie zależało jej za bardzo by to zmienić. To mnie pociągało.
- Masz jego numer? - nie dowierzała jej towarzyszka.
- Sandra pogadamy o tym w domu. - rzekła stanowczo.
- No Sandra możesz już wracać - byłem dla niej nie miły wiem, ale ona ciągle przeszkadzała nam w rozmowie.
- Dobra pójdę. - odeszła zawiedziona. Szybko poszło,ale zastanawiała mnie jedna rzecz...
- Czemu się z nią przyjaźnisz? - spytałem gdy jej koleżanka była daleko od nas.
- Słucham?
- Jesteście zupełnie inne. Ty pewnie jesteś najpopularniejsza w szkole, a połowa jej klasy pewnie nie wie jak się nazywa.
- Nic o mnie nie wiesz. Daj mi spokój.
- Mmm ostra lubię takie - poruszyłem zalotnie brwiami. Uśmiechnęła się. - a twoje imię to?
- Ciekawość to pierwszy stopień do...
- Wiedzy! - przerwałem jej.
- Oj Harry, Harry.
- Jestem boski wiem.
- Tylko ty tak uważasz - pokazała mi język. Zwykle to bym się obraził, ale dla niej zrobiłem wyjątek -Dobra lecę Sandra na mnie czeka.
- Chwileczkę! - zatrzymałem ją - Spotkamy się jeszcze?
- Chciałbyś?
- Wiele nas łączy.
- Serio? Mi się wydaję, że nic.
- Spotkaj się jeszcze raz ze mną, a się przekonasz.
- Dobra to chodźmy.
- Ale jak teraz?
- Nie wczoraj. Masz coś lepszego do roboty?
- No nie, ale ty miałaś iść do tej nudziary.
- Sandry - poprawiła mnie.
- Szczegół.
- Teraz albo nigdy decyzja należy do ciebie - uśmiechnąłem się szeroko, a ona to odwzajemniła. -To chodźmy. Pokażesz mi trochę Londyn. - chciała już pójść, ale chwyciłem ją za nadgarstek.
- Jak podasz mi swoje imię. - puściłem ją. Byłem strasznie podekscytowany, wreszcie dowiem się jak się nazywa.
- Czyli jednak nigdzie nie idziemy.
- No weź powiedz mi.
- Dobra, ale nie licz na to, że za 5 minut opowiem ci całe moje życie.
- Kurcze, a miałem nadzieję - zażartowałem na co się uśmiechnęła. - A więc?
- Dżesika.
- Piękne imię. To idziemy?
- Pewnie. - chwyciłem ją za rękę, ale szybko wyswobodziła się z uścisku, po czym spojrzała na mnie groźnym wzrokiem co mnie nie co rozbawiło.
- Ona nie będzie łatwym celem, Harry musisz się postarać - powiedziałem do siebie w myślach.

------------------------------------------------------------------------------------------------------------ 
I oto piąteczka. Jest to pierwszy rozdział z gifem. Nie wiem czy będę robić więcej takich chyba, że bardzo chcecie. Przy szperaniu w necie taki znalazłam i wpadł mi taki oto pomysł do głowy. Tak jak poprzednio..

3 komentarze = następny rozdział

7 komentarzy:

  1. [SPAM]
    Madison dziewczyna, która przez życie przechodzi z poważnymi problemami. Pierwsza chwila euforii potem druga, a kolejna to wciąganie się w bagno. Uzależnienie, z którego nie ma wyjścia. A może jednak jest ? Jeśli choć trochę cię zainteresowałam to wpadnij do mnie. Dopiero dodałam bohaterów i liczę, że skomentujesz i dodasz się do obserwujących :)
    http://life-is-a-slut.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. BOSKI!!! PISZ DALEJ BO W BUDZIE MÓWIŁAŚ ŻE CHCESZ Z TYM SKOŃCZYĆ!!! ZATŁUKE CIĘ JEŚLI TO ZROBISZ!!! PISZ DALEJ!!! BO MASZ TALENT!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo mi się podoba :)
    To ja dodaję trzeci komentarz,a Ty bierz się za następny rozdział :P
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałam tylko powiadomić, że zostałaś nominowana do "Libster Award". Wejdź, przeczytaj notkę, w której wszystko jest opisane ;)). Xxx

    OdpowiedzUsuń
  5. Mówisz Horan z tekturą? Zawsze spoko ;D Podoba mi się twój styl pisania wszystko na luzie, a nie jakieś archaizmy z epoki kamienia łupanego. Coś mi się widzi, że ten twój Hazzuś to taka mała wredota, w kocu coś ciekawego. A te akcje typu Liam, Lou, łyżka; Zayn lusterko; Selena z Bieberkiem czy Horanek z Obamą... Cudo! <3 Świetnie piszesz i już nie mogę się doczekać nexta. Dzięki za komentarz u mnie, pewnie nie zdziwi Cię że dodaję blog do obserwowanych. xxx

    upalllife.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. świetny rozdział ! jenak mam nadzieję że Harry nie będzie cały czas taki pusty..

    OdpowiedzUsuń
  7. Masz talen piszesz zajebiście czekam nn <3
    Zapraszam do mnie
    http://nie-zamkne-sie-przed-toba.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń